Wydarzenia

Okno na świat, w którym widzę swój rynek daje wiele możliwości. Mogę obserwować ludzi, kiedy mam wolne wieczory. To jest dobre szczególnie w porach letnich. Dzień jest bardzo długi. Ale zwykle nie widzę na ulicy żadnego człowieka. Już lepiej w sobotę i niedzielę, do południa. Ciekawe więc: co oni robią popołudniami i wieczorami? Czy mają jakąś wizję i pomysł na spędzanie wolnego czasu?

Wizja. Kiedy byłem mały zdarzało mi się oglądać czasem programy telewizyjne z pewnym magikiem: Davidem Coperfieldem. Ten to miał wizję. A po chwili rezultaty. Pokazał coś, obiecał jakiś efekt a po chwili było: wow. Rodzice mówili wtedy: miej wizję i dbaj o ludzi. Kiedy trzymam w ręku kartę z asem, przypominam to sobie zawsze.

Czasami zdarzyło mi się siedzieć na ławce, gdzie obok grali na trawniku w piłkę nożną. Patrzyłem z ciekawością. Ileż w nich było determinacji, by pokazać siebie, by strzelić gola i krzyknąć: Ja, ja, jest, gol. Wiedziałem wtedy, że część z nich spełni się w życiu. Bo to akurat dobre cechy w nich się budziły, które pozwolą zbudować kiedyś coś dobrego dla ludzi. Część z nich, zwłaszcza przegrani mieli już zupełnie inne miejsce w życiu przygotowane przez los.

Bez tytułu

Najdotkliwiej wspominam przy okazji sobie zajęcia na studiach. Pociskali w nas trochę psychologii. Ożesz…były jakieś teorie osobowości. Nie potrafię przypomnieć sobie teraz nazwy, ale kiedy myślę o tych przegranych z boiska, o młodzieży z ulicy na osiedlu, która w nocy czatuje na przypadkowych przechodniów, wyjaśnienie w głowie już jest. Mój prowadzący byłby dumny, gdybym pochwalił się teraz z tego, co widzę.

Pisali w tych podręcznikach iż wspomniani przed chwilą przeze mnie ludzie będą kiedyś dążyć do władzy za wszelką cenę, byle odkupić sobie te „ciężkie młode lata”. Dać nagrodę dziecięcej osobowości i ten komplement, że jest coś warta. Między nami mówiąc: nie wierzę w te bzdury.

Ciekawe…dzieciństwo, dorosłość, starość. Zabawa, budownictwo, odpoczynek. Dorosłość zwykle powinna być związana z wizją. Kiedy patrzę na mój rynek nie potrafię jej dostrzec. Być może znów mój przyjaciel musi mnie oblać wodą, ponieważ trochę już się pogubiłem i sam już nie wiem w jakiej rzeczywistości żyję…Ale szanuję go niezmiernie: jest świetnym przewodnikiem, pewnego rodzaju latarnią, która ostrzega przed wielkimi kamieniami.

Mam już wizję na nasze kolejne spotkanie.

Autor: Sławomir Brak