Kultura

23 września 2018 r. godz. 12.30 obok budynku Urzędu Gminy Jeleśnia będzie miała miejsce doniosła uroczystość upamiętniającego dramatyczne wydarzenia, które miały miejsce podczas hitlerowskiej okupacji tych terenów w czasie II wojny światowej.

Nastąpi odsłonięcie tablicy poświęconej wysiedlonym mieszkańcom naszej gminy w ramach tzw. „Saybusch Aktion”, czyli wysiedleni ludności polskiej i z Żywiecczyzny. 22 września 1940 r. mieszkańcy Jeleśni i Sopotni Małej zostali wysiedleni ze swoich domów. Tablica został ufundowana przez Jana Suchonia- uczestnika tamtych wydarzeń, pochodzącego z Jeleśni, a obecnie mieszkającego w Krakowie.

Planowane jest również złożenie kwiatów na pomniku upamiętniającym zestrzelenie w dniu 13 września 1944 r. nad Jeleśnią amerykańskiego samolotu bombowego B-24 Liberator, zwanego przez załogę Dinah Might. Fundatorem tego pomnika jest również Jan Suchoń, świadek naoczny tych wydarzeń.

Kolejnym ważnym punktem uroczystości będzie zasadzenie „Dębu Niepodległości”, który został pobłogosławiony przez papieża Franciszka 23 maja 2018 r. w Watykanie.

Wysiedlenie ludności w ramach Saybusch - Aktion w 1940 roku nastąpiło w Jeleśni i Sopotni Małej. 22 września 1940 roku z Jeleśni wysiedlono 150 polskich rodzin, tj. 671 osób, a osiedlono 42 rodziny niemieckie tj. 183 osoby. W Sopotni Małej wysiedlono 57 rodzin tj. 264 osoby, osiedlono 11 rodzin niemieckich tj. 49 osób. Później przesiedlono do Sopotni Wielkiej większość pozostałych mieszkańców Sopotni Małej niepotrzebnych osadnikom.

Mieszkańcy żywiecczyzny żyli w ciągłej niepewności. Nikt nie przeczuwał kiedy i którą z wiosek Beskidu Żywieckiego obejmie akcja przesiedleńcza. Każdą akcję wysiedleńczą przeprowadzały władze niemieckie niespodziewanie i błyskawicznie, aby zapobiec ewentualnemu organizowaniu oporu przez ludność wysiedlaną.

Zazwyczaj rozpoczynało się od tego, że nagle w jednej wiosce pojawili się nieznani cywile w asyście miejscowego policjanta niemieckiego i dokonywali tajemniczych oględzin. Byli to właśnie przedstawiciele osadników niemieckich przybyłych tu ze wschodu celem wybrania najlepszych i najładniej położonych terenów nadających się pod przyszłe osadnictwo niemieckie. Niemcy wybierali odpowiadające im wioski i wyjeżdżali. Resztę załatwiało gestapo i policja niemiecka.
Otaczano wioskę przeznaczoną do wysiedlenia, obsadzano polne ścieżki i drogi, a ludności polskiej dawano pół godziny czasu na spakowanie swoich rzeczy. Wygnańcy obładowani pakunkami, żegnani rykiem pozostawionego bydła, szli wśród płaczu kobiet i dzieci, uszeregowani w kolumnę do najbliższej stacji kolejowej lub przygotowanych za wsią aut ciężarowych dowożących do stacji kolejowej. Porządku w kolumnie pilnowali niemieccy żandarmi. Ludzi tych pakowano następnie do wagonów towarowych i wywożono do Generalnej Guberni. Najczęściej wyładowano ich w okolicach Lublina, Siedlec i Warszawy i tam pozostawiono nieszczęśliwców własnemu losowi.

Tymczasem na tereny żywieckie przyjeżdżały rodziny Volksdeutschów ze wschodu z Rumunii i Ukrainy, najczęściej z Czerniowiec na Bukowinie. Nowi osadnicy niemieccy, według planu III Rzeszy mieli ziemię żywiecką przekształcić w tereny czysto niemieckie. Wysiedlenie Polaków z Ziemi Żywieckiej stało się jednocześnie dla hitlerowców metodą biologicznego wyniszczenia ludności polskiej.

Los ludzi wysiedlonych był tragiczny. Pozbawieni swoich gospodarstw, pozostawali na nowych terenach bez środków do życia i nieraz bez dachu nad głową. Młodych żywczan rejestrowały niemieckie urzędy pracy i wywoziły na przymusowe roboty do Niemiec odbierając w ten sposób rodzinom ich żywicieli. W takich warunkach wygnańcy często umierali z głodu. Akcja wysiedleńcza na Żywiecczyźnie przyniosła miejscowej ludności olbrzymie szkody materialne.

Otrzymawszy do swojej dyspozycji po kilka mniejszych gospodarstw chłopskich osadnicy z reguły przeznaczali jeden z najlepszych budynków na swoją kwaterę, a inne domy mieszkalne zamieniali na stajnie, stodoły, chlewy i inne budynki gospodarskie. Zbędne zabudowania poddawano rozbiórce i zużytkowano na opał. To samo działo się ze zbytecznymi meblami pozostawionymi przez wysiedleńców. Zmniejszyło się również pogłowie bydła po dokonaniu selekcji i oddaniu gorszych gatunków bydła na rzeź.

Akcja wysiedleńcza na Żywiecczyźnie przyniosła miejscowej ludności olbrzymie szkody.

Źródło: UG Jeleśnia