Wydarzenia

Na Żywiecczyźnie pojawia się wiele interesujących inicjatyw. Jedną z nich jest wydawnictwo Toczka, które podjęło się przybliżania polskiemu czytelnikowi literatury bałkańskiej. Czytając debiut wydawnictwa - "Bajki z lewej kieszeni" A.  Prokopiewa, przekonujemy się, że robi to bardzo umiejętnie. Zapraszamy do lektury wywiadu z ludźmi odpowiedzialnymi za powstanie tego nietuzinkowego wydawnictwa - Anetą Todevską i Michałem Sapetą.

1.    Jak zrodził się pomysł utworzenia wydawnictwa Toczka?

Michał Sapeta: To przyszło bardzo naturalnie. W związku z naszymi dotychczasowymi doświadczeniami był to po prostu kolejny krok. Ja byłem świeżo po ukończeniu projektu graficznego przewodnika „architectourism 01 HISZPANIA”, autorstwa Bartosza i Michała Haduchów, a Aneta posiadała już solidne doświadczenie w tłumaczeniu książek z języka polskiego na macedoński. Długo się nie zastanawialiśmy, skoczyliśmy na głęboką wodę i zaczęliśmy współpracę przy tłumaczeniu i wydawaniu książek. Odkąd narodził się pomysł, było dla nas jasne, że chcemy promować literaturę, której w Polsce brakuje. Sięgnęliśmy zatem po twórczość pisarzy bałkańskich, po literaturę z Bałkanów, a nie o Bałkanach. Wydawnictwo ma swój rodowód w Radziechowach, choć z racji dodatkowych obowiązków jesteśmy aktualnie przywiązani do Krakowa. Mamy jednak nadzieję, że wkrótce się to zmieni, a Toczka oprócz przybliżania literatury bałkańskiej, przyczyni się choć odrobinę do zwiększenia zainteresowania  Żywiecczyzną.

2.    Czy jesteście w jakiś sposób związani z Półwyspem Bałkańskim?

Aneta Todevska: Z Półwyspem Bałkańskim jestem związana w bardzo bezpośredni sposób. Jestem Macedonką, która mieszka Polsce. Pracuję jako lektor macedońskiego języka na Uniwersytecie Jagiellońskim. Skończyłam edytorstwo na UJ, od kilku lat tłumaczę książki, współpraca w ramach Toczki jest więc dla mnie czymś oczywistym.

3. Wydając literaturę bałkańską wypełniacie dosyć istotną lukę. Dlaczego wydawnictwo Toczka zainteresowało się właśnie literaturą bałkańską?

M.S. Na początku powód był dość prozaiczny. Aneta oprócz tego, że jest rodowitą Macedonką, doskonale posługuje się również językiem serbskim, bułgarskim i chorwackim, ja sam zdążyłem nauczyć się macedońskiego. Ponadto współpracowała z wydawnictwami w Skopje, dlatego z urodzenia jak i z urzędu ma rozeznanie w literaturze regionu.

A.T. Rozglądałam się również w polskich księgarniach. Współczesna literatura bałkańska nie jest na pewno najliczniej reprezentowana, co nie oznacza, że nie jest znana. Oprócz książek pojedynczych autorów, można znaleźć również fragmenty ich twórczości w różnych antologiach. Przede wszystkim jednak znajdujemy wiele książek o Bałkanach, często nawiązujących do wojny, przez pryzmat której ten region jest wciąż postrzegany. O Bałkanach pisze się z perspektywy politycznej, pisze się o konfliktach, zmianach systemów, a zapomina się o innych aspektach życia. Jest to obecne w literaturze i pracach naukowych. Tutaj w Polsce, rozmawiając z ludźmi, temat wojny zawsze powraca, Polacy stawiają go zazwyczaj na pierwszym planie, ale poza samą świadomością, że gdzieś tam była jakaś wojna, o kulturze krajów bałkańskich wiedzą niewiele. Chciałam, żebyśmy pokazali polskim czytelnikom inny obraz Bałkanów, właśnie za pośrednictwem współczesnej literatury pięknej.

książka

4.    Polityka wydawnictwa ukierunkowana jest tylko na literaturę z Bałkanów?

M.S. Zdecydowanie nie. Książka macedońskiego pisarza Aleksandra Prokopieva pt. „Mały człowiek: bajki z lewej kieszeni”, jest pierwszą z serii „Na Południe”, prezentującej właśnie literaturę bałkańską. Chcemy jednak tłumaczyć również książki z innych,  tzw. małych języków. Jako przykład akurat przywołam książki macedońskie. Praktycznie połowa wydanych w Polsce dzieł macedońskich pisarzy, ukazała się w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, pod jugosłowiańskim szyldem. Ponadto większość przekładów to antologie. Współczesna macedońska literatura na pewno jest w stanie zaciekawić nie jednego Polaka, odnosi się to też do innych, nie tak powszechnie znanych języków. Na pewno w niedalekiej przyszłości wykroczymy poza Bałkany, póki co trzymamy się południowej Europy.

5.    Skąd nazwa wydawnictwa? Co ona oznacza?

M.S. Toczka to słowo, które w większości języków słowiańskich oznacza kropkę, również w polskim, choć jest rzadko stosowane i namiętnie kojarzone wyłącznie z językiem rosyjskim. Wpisuje się w profil wydawnictwa, w którym literatura słowiańska z pewnością będzie dominować. Słowo jest krótkie, wpada w ucho, jest też dość banalnym nawiązaniem do znaku interpunkcyjnego, który stanowi zarazem część identyfikacji wizualnej wydawnictwa. Lubimy mówić, że toczka, kropka to w zasadzie punkt wyjścia w podróż rozpościerającą się pomiędzy szarą codziennością, a światem nieskrępowanej wyobraźni.

6.    Czy w Polsce jest zainteresowanie literaturą z tej części Europy?

M.S. Oczywiście można mówić o zainteresowaniu literaturą bałkańską w Polsce. Pierwszym z brzegu przykładem jest twórczość Chorwata, Miljenko Jergovića, który za powieść “Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” otrzymał w Polsce nagrodę Angelus. Innym przykładem są książki Dubravki Ugrešić czy Georga Gospodinowa, z których popularnością można było się zmierzyć w trakcie krakowskiego Conrad Festival 2012. Literatura południowej Europy cieszy się coraz większym zainteresowaniem w całej Europie.

7. Czy książki papierowe to towar ekskluzywny? Można spotkać głosy, że w przyszłości takie książki znikną. Czy kultura Gutenberga przegra z postępującą technologią cyfrową?

M.S. O przyszłość papierowej książki jestem spokojny. Zapis cyfrowy ma wciąż problem z nośnikami, które są nietrwałe i wymagają systematycznej wymiany. W swoim stosunkowo krótkim życiu do zapisu danych wykorzystywałem kasety, dyskietki, płyty CD, mechaniczne twarde dyski, powoli wypierane przez dyski flash, które i tak trwałością nie dorównają papierowi przeciętnej jakości, przetrwać może stulecia i przeżyje nie jedną rewolucję technologiczną.

Z drugiej strony, coraz popularniejsze w Polsce książki elektroniczne, objęte 23% podatkiem VAT, bywają droższe od swoich drukowanych odpowiedników. Papierowa książka nie wydaje się zatem produktem ekskluzywnym. E-book posiada też inną wadę, nie wystarczy go kupić, trzeba mieć również urządzenie do jego przeczytania, a dzielenie się nim, w przeciwieństwie do dzielenia się zwykłą książką, wzbudza kontrowersje natury prawnej. Oczywiście  korzystanie z czytników e-booków jest po prostu wygodne. Zamiast taszczenia ze sobą walizki książek, możemy zabrać całą biblioteczkę bez nadwyrężania kręgosłupa. Ponadto wielkość czytanego tekstu dostosuje się do naszego wzroku i nie będzie podyktowana rodzajem czcionki wybranej przez projektanta.


Wydawnictwo Toczka

8. Książka to obecnie towar taki sam jak każdy inny. Jaki jest polski rynek wydawniczy? Czy trudno dziś sprzedać książkę? Jak radzicie sobie z tym rynkiem?

M.S. Rynek książki na pewno nie jest rynkiem łatwym. W Polsce istnieje wiele wydawnictw, pojawiają się kolejne tytuły, a czytelnictwo w Polsce podobno nie wzrasta. Nowemu wydawnictwu trudno jest zdobyć zaufanie mediów, dystrybutorów i również czytelników.  Pomimo wcześniejszych doświadczeń z rynkiem wydawniczym, wciąż uczymy się po nim poruszać. Czas zweryfikuje czy ścieżka, którą obraliśmy była właściwa.

9.    Jakie jest Wasze zdanie – czy we współczesnych mieszkaniach współczesnych ludzi jest miejsce dla książek?

A.T. Oczywiście, że jest. Musi istnieć jakieś medium za pomocą którego możemy przekazywać pewne doświadczenia. Znajdą się też ludzie, którzy będą chcieli z nich czerpać wiedzę. Czy tego chcemy czy nie, książka, bez względu na jej fizyczną formę, jest wciąż głównym nośnikiem wiedzy i kultury.

M.S. Ludzie są w pewien sposób zmuszeni do korzystania z książek, a pytanie o to, czy robią to chętnie czy nie, to już inna rzecz. Mimo wszystko ludzie interesują się literaturą, wystarczy spojrzeć na wysyp blogów recenzenckich, portali społecznościowych i for dyskusyjnych związanych z książką.

10. Czy prawdą jest stwierdzenie: „pokaż mi twoja bibliotekę, a powiem Ci kim jesteś”?

A.T. Myślę, że to stwierdzenie w pewnym stopniu jest prawdziwe. Osobista biblioteka daje człowiekowi bardziej intymny wgląd w to jaką osobą jest jej właściciel. Te zamknięte na półce książki dużo nam mówią o charakterze człowieka, jego zainteresowaniach. Mogą podpowiedzieć czy ma wąski, czy szeroki horyzont zainteresowań. Pokazuje nam jego zamiłowania i jego stosunek do społeczeństwa, czy jest pozerem, czy też prawdziwym czytelnikiem.

11. Przejdźmy teraz do Waszego debiutu – „Mały człowiek. Bajki z lewej kieszeni” Prokopieva. Jak przebiegał proces tłumaczenia? Na jakie problemy natrafiliście podczas przekładu? A może pojawiły się jakieś ciekawe, anegdotyczne sytuacje?

M.S. Książkę tłumaczyliśmy wspólnie. Spędzając może zbyt wiele czasu na sprzeczaniu się o poszczególne słowa czy zwroty. Staraliśmy się oddać nie tylko znaczenie zdań, ale też utrzymać styl, którym posługiwał się autor. Zadania nie ułatwiał fakt, że każde z opowiadań pisane jest w nieco innym stylu. Jako że oryginał pisany był cyrylicą, pojawiały się też wątpliwości jakiej pisowni używać w przypadku nazwisk czy nazw miejscowości, które nie mają swoich odpowiedników w języku polskim. Czy bezwzględnie stosować zasady transkrypcji na język polski, czy odwołać się do zapisu „międzynarodowego”? Problem ten pojawił się już przy nazwisku autora, które zgodnie z zasadami powinno być zapisane Ałeksandar Prokopiew. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na zapis, który spotykamy między innymi w antologii współczesnej literatury macedońskiej „Żeglarze pamięci”. Tak oto ukazała się książka, której autorem jest Aleksandar Prokopiev.

Innym razem, w opowiadaniu „Historia o literze M”, musieliśmy na nowo stworzyć imiona bohaterów, tak aby zaczynały się na literę M właśnie. Rozczarowany miłością władca kazał zamienić ją na literę W. Oryginalnie była to historia o literze L jak „ljubov”, czyli miłość, naturalnie więc nie mogliśmy zachować pierwotnych imion postaci, stąd znalazły się w niej imiona powszechnie nadawane w Polsce.

Aleksandar Prokopiev Aleksandar Prokopiev

12.    Jak pozyskaliście do współpracy takiego pisarza jak Aleksandar Prokopiev?

A.T. Poszukując autora, którego książkę warto byłoby przetłumaczyć, najczęściej rekomendowano nam właśnie jego, laureata nagrody Balkanika. Jest to bardzo prestiżowa nagroda, dlatego też długo się nie zastanawialiśmy. Kontakt nawiązaliśmy bez większych problemów, ponieważ Aleksander jest bardzo znanym w Macedonii pisarzem, a sam kraj nie jest zbyt wielki. To sprzyja nawiązywaniu znajomości.

Dodatkowo Aleksandar jest osobą bardzo otwartą, wesołą i ciekawą świata. Poczuć to można w jego książce. Dzięki temu nasza współpraca przebiega wyśmienicie. Opiera się ona bardziej na pewnego rodzaju przyjaźni niż na formalnym partnerstwie. Często korespondujemy, wymieniamy się informacjami o tym co nowego u niego i u nas.

13. Czy planujecie wydać coś dla młodszych czytelników? Może jakieś bałkańskie bajki?

A.T. Na razie nie nastawiamy się na literaturę dziecięcą, ale nie mówimy nie. Może w przyszłości trafi do naszych rąk coś ciekawego. Na razie czytelnicy w Polsce muszą się zadowolić bajkami dla dorosłych w wydaniu Prokopieva.

14.    Jakie są plany wydawnictwa Toczka na najbliższy czas?

M.S. W kolejce do wydania czekają dwie książki, jedna powinna ukazać się w połowie tego roku, a druga w grudniu. Pierwszą z nich jest powieść Ermisa Lafazanovskiego pt. „Hrapeszko”, jest to również pisarz pochodzący z Macedonii, a jego książka w 2006 r. była nominowana do nagrody Balkanika. Druga z książek jest autorstwa serbskiej pisarki Jeleny Lengold, w oryginale nosi tytuł „Vašarski Mađioničar”, nad jego ostatecznym polskim brzmieniem wciąż debatujemy. W 2011 roku książka ta została wyróżniona Europejską Nagrodą Literacką, wśród polskich laureatów tej nagrody znajdziemy Jacka Dukaja i Piotra Pazińskiego. Pomysłów na kolejne tytuły oczywiście mamy wiele, ale wymagają przemyślenia i ostatecznego sformalizowania. Postaramy się dostarczyć czytelnikom książki, które pobudzą nie jedną dyskusję, albo pomogą przenieść się chociaż na chwilę w inny, od tego za oknem, świat.

Rozmawiał Rafał Mołdysz

Kopiowanie materiałów zabronione.