Wydarzenia

Jak powszechnie wiadomo, od bardzo niedawna, od 2 lutego, przestała istnieć możliwość zakupu kary SIM do telefonu, bez rejestracji i podawania danych osobowych. Sprawa była wiadoma już od wielu miesięcy.

Poczynienie takiego kroku władze argumentowały naszym bezpieczeństwem. Oczywiście były i głosy sceptyczne. Że po co, skoro jak ktoś będzie chciał coś nabroić, to i tak to zrobi. Telefon komuś ukradnie, skorzysta z jakiegoś urzędowego, przywiezie z zagranicy, kupi na czarnym rynku. No ale podobno strzeżonego Pan Bóg strzeże. Jeden delikwent telefon ukradnie, dla drugiego już to będzie jakaś bariera. Padały też argumenty, że przecież w Polsce nie ma historii aż tylu (o ile w ogóle były jakiekolwiek) prób terrorystycznych, czy ostatnio jakichś fałszywych alarmów.

Tymczasem, jak doniósł portal beskidzka24, do Urzędu Gminy w Koszarawie wpłynęło zawiadomienie o podłożeniu ładunku wybuchowego. Na miejscu pojawiły się odpowiednie służby. Pracowników ewakuowano, budynek skontrolowano, nic podejrzanego nie znaleziono. Oczywiście zaczęło się zaraz poszukiwanie wykonawcy fałszywego alertu. Znamienne, że rzecz mała miejsce dnia 1 lutego.

I tak oto Koszarawa, gmina zapewne urokliwa, ale o której w sensie medialnym prawie nic nie słychać, przysłowiowym rzutem na taśmę, bo w przedostatnim dniu funkcjonowania anonimowych kart telefonicznych, udowodniła słuszność przekonania o zagrożeniu, Mariusza Błaszczaka i kilku innych ministrów.

Oprac. MC

Źródło: TU