Stanisław Baczyński - jeden z najbardziej doświadczonych samorządowców w naszym regionie. Długoletni wójt Gminy Łękawica, obecnie kierownik Biura Rozwoju Funduszy Zewnętrznych i Inwestycji w Starostwie Powiatowym w Żywcu. W nadchodzących wyborach będzie ubiegał się o mandat radnego w Sejmiku Śląskim, gdzie swoje doświadczenie i wiedze będzie chciał przełożyć na rozwój naszego regionu i województwa.
Rafał Mołdysz: Karierę polityczną rozpoczynał Pan od funkcji wójta Gminy Łękawica. Objął Pan ten urząd w roku 1991 i pełnił tę funkcję do roku 2014. Jak z perspektywy czasu spogląda Pan na ten okres - co się udało? co się nie udało? co zrobiłby Pan inaczej?
Stanisław Baczyński: Polityczną. Raczej samorządową. Zastanawiam się czy kiedykolwiek byłem politykiem? Chyba nawet wtedy jak polityka schodziła na niższe szczeble byłem samorządowcem. To wynika zapewne z faktu, że ten pierwszy zaciąg do odrodzonego samorządu, z którego pochodzę, był przesiąknięty ideą, wartościami, zapałem do zrobienia czegoś dla ludzi, z którymi się żyło na co dzień. Ponadto, wszyscy byliśmy dziećmi Solidarności, a to zobowiązywało. Dziś to inna bajka, polityka wychodzi nawet z lodówki. Samo przywrócenie gminy, jej ukształtowanie tak, aby pasowało do nowej rzeczywistości to temat na książkę, której nie mam czasu napisać. To, co powiem może jest dziwne. Urząd - to musiałem sobie zorganizować sam, wyposażyć, kadrę wyszkolić. Zaczynaliśmy od przysłowiowej łyżki i widelca. Jak wykonaliśmy pierwsza drogę to pół gminy się cieszyło. Dziś nie robi to większego wrażenia. Ot życie. 6 kadencji przeleciało. Właściwie nie wiem kiedy. Wiem jednak, że bardzo dużo udało się zrobić, sprostać wymogom czasu, a czasami nadawać ton procesom. Jestem z tego dumny. Na mojej stronie www.stanislawbaczynski.pl zrobiłem taką listę 100 przysłowiowych projektów z tego okresu. Ciekawy materiał. Gmina wpisała sie w głęboką transformację, zaczęła konkurować z najlepszymi w kraju, zdobywać laury za osiągnięte efekty, chłonąć środki unijne, imponować infrastrukturą, stad stała się też łakomym kąskiem. Tym bardziej, że była świetnie przygotowana do następnej kadencji i nowej perspektywy. Z projektami, pomysłami, wykupionymi terenami itd. W 1990 r założyłem sobie, że moim celem będzie odbudowa gminy z jej jednostkami organizacyjnymi, zbudowanie wydolnej infrastruktury do świadczenia usług publicznych oraz zbudowanie świadomości albo inaczej - społeczeństwa obywatelskiego wobec wyzwań czasu. No i musze przyznać, że to się udało. Nie udało się wygrać wyborów, bo robota to jedno, a preferencje wyborcze to drugie. Życzyłbym jednak każdemu wójtowi, aby po okresie odbudowy gminy, klęsk, tragedii i tak wielkich inwestycji mógł zostawić firmę, jaką niewątpliwie jest Gmina, przygotowaną na następne lata ze stosunkowo niskim poziomem zadłużenia i gotówką w kasie. To był też piękny okres współpracy z mieszkańcami dla dobra wspólnego. Dziękuję. Każdemu mogę spojrzeć prosto w oczy, szkoda że czasami bez wzajemności. Na koniec uległem politycznej narracji, że na wszystko nie ma pieniędzy, że wszystko musi się bilansować, że najważniejsza jest racjonalność. Okazało się inaczej. Jeszcze jedno życiowe doświadczenie.
RM: Od roku 2015 pełni Pan funkcję kierownika wydziału Biura Rozwoju Funduszy Zewnętrznych i Inwestycji w Starostwie Powiatowym w Żywcu. Proszę przybliżyć naszym Czytelnikom czym zajmuje się podległa Panu jednostka?
SB: Raczej wydział. Od pomysłu do efektu. To najkrócej. Rozwój to słowo klucz. Realizacja Strategii Rozwoju Powiatu, realizacja Strategii Subregionu Południowego, wnioski o dofinansowanie, inwestycje, realizacja, rozliczenia, utrzymanie wskaźników, współpraca z gminami, instytucjami, jednostkami powiatu etc. A tak obrazowo. Prowadzenie 28 wniosków z 8 różnych programów, na 55 obiektach na łączną kwotę ok. 86 mln. Fajna sprawa. Dużo radości jak idzie zgodnie z założeniami, jak wnioski przechodzą na pierwszych miejscach. Np. Termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej - najwyżej oceniony projekt w Subregionie Południowym itd.
RM: Inwestycje, wśród nich ważną rolę pełnią drogi w naszym regionie. Jak ocenia Pan układ komunikacyjny i stan dróg na Żywiecczyźnie?
SB: Samochodów i innych użytkowników dróg ciągle przybywa. Układ komunikacyjny musi za tym nadążyć. Cieszy, że w końcu ruszy budowa tzw. "obejścia Węgierskiej Górki". Poza tym wyzwanie dzisiejszych czasów, czyli bezpieczeństwo. Chodniki, pobocza, oznakowanie, przejścia - to standard. Do tego usuwanie skutków klęsk żywiołowych na drogach - zmora. Cieszę się, że udało nam się wykonać grubą robotę z INTERREGU, PROW, PRGIPSG, RPRIKR - przecież efekty na drogach powiatowych są widoczne w każdej gminie, praktycznie w każdym miejscu. Jak dołożymy mobilność gmin z tego obszaru, to można być zadowolonym. Odrabiamy zaległości. Jeździmy coraz lepszymi drogami, lepszymi samochodami, lepszą mamy infrastrukturę towarzyszącą. Potrzeby jednak są ogromne.
RM: Żywiecczyzna boryka się nie tylko z nie do końca zadowalającym stanem dróg wojewódzkich, dużym problemem jest stan powietrza, a dokładnie jego zanieczyszczenie, zwłaszcza w okresie zimowym. Chciałbym wobec tego zapytać, czy ma Pan jakieś propozycje walki z niską emisją?
SB: Lepsze drogi wojewódzkie, chodniki, ścieżki - to pierwszy punkt mojego programu jako kandydata na radnego Sejmiku Śląskiego. Lepsze to nie znaczy, że załatamy dziurę i będziemy zadowoleni. Musimy popracować nad duszącym się Żywcem, z braku tzw. obejścia Węgierskiej Górki i następnego mostu umożliwiającego tranzyt w kierunku Korbielowa i Słowacji, brakiem chodników, poboczy, ścieżek pieszych, rowerowych przy tych drogach. Wstydem można nazwać stan niektórych nawierzchni. Czy to takie wielkie wydatki jak na budżet województwa? Łatwo jest przyjechać turystom na Żywiecczyznę , podziwiać kulturę, tradycję, widoki i narzekać na stan dróg. Winić wszystkich od wójta do starosty, a nie wiedzieć do kogo droga należy. Przeżyłem to sam. Więc ...
Na naszym terenie zaczęła się nowatorska gospodarka odpadami i warto ten wątek kontynuować. W zasadzie gospodarka wodno-ściekowa jest opanowana. Końcówki dorobić można szybko. Czas na prawdziwe działania w zakresie czystego powietrza. Mówię prawdziwe, bo mam wrażenie doraźnych działań, półśrodków, dziwnych zakazów, których prawodawca nie umie wytłumaczyć, ani wyegzekwować. Nam trzeba systemowego, długofalowego działania nie tylko materialnego, ale również zbudowania świadomości. Myślę że bez interwencji ze strony Państwa np. w zakresie gwarancji cen gazu i dostępu do niego się nie obejdzie. Ostatnio ruszył program 10-letni “Czyste powietrze” może to jest to. Nie od dziś mówi się o jakości spalanego węgla. I tak mógłbym wymieniać następne obszary, które wymagają naprawy, a to już następna książka. Na koniec jeszcze jedno. Niewielu w Polsce chciało płacić za odbiór odpadów. To jak to jest, że dziś jest zgoda aby zapłacić trzy razy. W sklepie, do gminy i w aptece? Może przestańmy się oszukiwać.
RM: Jezioro Żywieckie to ogromna szansa dla naszego regionu. Wiadomo jednak, że z wielu powodów jest ono w nienajlepszym stanie i nie wykorzystujemy w pełni jego potencjału. Czy ma Pan konkretne pomysły jak zmienić ten stan rzeczy?
SB: Jezioro to nasz skarb lokalny, regionalny, narodowy. Jak jadę rano do pracy to widok przyprawia mnie o mdłości. Najlepszy obraz polskiej niemocy albo udowadniania kto tu ważniejszy. Jaki jest argument, żeby dalej tak trwać? Żaden. Pomysł jest prosty. Wyczyścić. Zagospodarować. Dbać. Czy trzeba tłumaczyć dlaczego? Bo to: żyła złota, zbiornik wody dla Śląska, szansa na rozwój turystyki, sportu, wizytówka Żywiecczyzny, polepszenie marnej gospodarki zasobami wodnymi w kraju nad Wisłą.
Niewiele obchodzą mieszkańca spory kompetencyjne. Zadaniem władzy publicznej jest się dogadać ze wszystkimi stronami. Przecież już w samorządach umiemy kojarzyć wodę z ogniem, realizować wspólne zadania, wykorzystywać środki UE, no to mamy teraz zadania i wyzwanie. Za parę lat to z nas powinni przykład brać, a nie się śmiać. Jestem i będę z każdym kto chce jeziora z infrastrukturą i przynależnymi funkcjami. Podejmuje temat...
RM: Co Żywiecczyzna może zrobić dla Województwa Śląskiego i co Województwo Śląskie może zrobić dla Żywiecczyzny?
SB: Od dawna wnosimy nasza energię, pracowitość, pomysłowość, upór, kulturę, tradycję, gościnność, możemy poprzez czyste środowisko przekazać skarb Tej ziemi - jasne niebo, czystą wodę, bujną zieleń. Potrzebujemy zrozumienia naszych potrzeb. Czy to takie trudne?
RM: W nadchodzących wyborach samorządowych będzie Pan kandydował do Sejmiku Śląskiego. Niewątpliwie Pańskim atutem jest doświadczenie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, umiejętność zarządzania i duże doświadczenie w pracy z ludźmi - to możemy wywnioskować z naszej dotychczasowej rozmowy. Czym jeszcze zamierza Pan przekonać wyborców do oddania głosu właśnie na Pańską kandydaturę?
SB: Chciałbym, aby mieszkaniec naszego regionu miał z kim rozmawiać na temat zadań województwa w swoim otoczeniu. Bez względu na stan, urząd, opcje lub grupę jaką reprezentuje. Nie jest tych zadań zbyt wiele. Moim marzeniem jest efektywne RPO WSL, żeby wnioski nie były rozpatrywane rok, a projekty nadawały się do realizacji. Mamy przecież ogromny postęptechnologiczny, innowacje, zmienny wolny rynek, trzeba się do tego dostosować. W Radzie Powiatu zajmowałem sie szeroko rozumianym Bezpieczeństwem Publicznym. Dopiero "dziś" realizowane sa tamte koncepcje. Przykład? Proszę bardzo: karetka pogotowia w Łękawicy, Nowy Szpital, Komisariaty w gminach. Jak to jest, że brakuje nam parę groszy na funkcjonowanie WOPR, GOPR, a tak chcielibyśmy przyjechać nad Jezioro Żywieckie, w nasze piękne Beskidy i być bezpieczni? To aż takie ogromne wydatki dla budżetu województwa? Ile to promili? Ogromną szansę upatruję w budżecie obywatelskim. Może tym sposobem coś szybko i sprawnie załatwimy z naszych problemów. A w ogóle, to stać nas na więcej. Chce wykorzystać swoją wiedzę doświadczenie i pomysły dla dobra Naszego Regionu. Nie jestem piękny młody i bogaty, ale chcę być skuteczny bo wiem jak...
Wywiad ze Stanisławem Baczyńskim przeprowadził Rafał Mołdysz
Sfinanansowano ze środków Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość