Historia

Gdyby żył, miałby 69 lat. Dziś, 7 maja mija 45. rocznica śmierci Stanisława Pyjasa - pochodzącego z Gilowic działacza opozycyjnego okresu PRL, który zmarł w Krakowie w wieku 24 lat w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach.

Stanisław Pyjas urodził się 4 sierpnia 1953 w Gilowicach. Podczas studiów aktywnie uczestniczył w ruchu opozycyjnym przeciwko władzom komunistycznym. Zmarł w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach 7 maja 1977 roku - jego ciało zostało znalezione w godzinach porannych w bramie krakowskiej kamienicy przy ul. Szewskiej 7. Wydarzenie miało miejsce kilka dni prze juwenaliami i mocno wstrząsnęło środowiskiem akademickim w całym kraju. Pyjas został pochowany w Gilowicach 10 maja 1977 roku. Zmarłego pożegnała rodzina oraz przyjaciele. Pogrzeb studenta UJ bacznie obserwowali też funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, którzy sporządzili dokumentację fotograficzną na potrzeby sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Stasio” (obecnie w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej).

O tym, jak i dlaczego zginął Stanisław Pyjas, pisał m.in. prof. Henryk Głębocki z IPN w książce Przeciw czerwonej dyktaturze (red. Filip Musiał, Jarosław Szarek; Ośrodek Myśli Politycznej, Instytut Pamięci Narodowej). „Inwigilacja zamordowanego studenta trwała aż do ostatnich chwil jego życia. Wyklucza to tezę o jego przypadkowej śmierci” – wskazywał historyk.

„Najbardziej prawdopodobny scenariusz zabójstwa przedstawiono w postanowieniach o umorzeniu kolejnych śledztw. Na podstawie zeznań świadków, oględzin miejsca oraz ponownej analizy obrażeń Pyjasa ustalono, że jego śmiertelne pobicie nastąpić mogło w piwnicy kamienicy na ul. Szewskiej 7 – tam znaleziono okulary należące prawdopodobnie do zamordowanego.

Następnie mordercy przenieśli ciało do bramy w tej samej kamienicy, w której mieszkała była dziewczyna zabitego, zaś pod jej drzwi podrzucili chlebak studenta w celu upozorowania tragicznego wypadku. Domniemanym zabójcą mógł być Marian Węclewicz – były bokser „Wisły” (w tym czasie klubu „gwardyjskiego”, w którego władzach zasiadało wielu funkcjonariuszy SB) i kryminalista na usługach milicji i SB, który miał zostać wynajęty do pobicia Pyjasa za 100 dolarów (co było w tych czasach sumą ogromną). Pyjasa zabito tylko dlatego, że SB chciała uniemożliwić mu zorganizowanie wiecu podczas juwenaliów.

Sam Węclewicz zginął wkrótce potem. Niewykluczone, że mógł stać się ofiarą zacierania śladów przez SB. Tego samego dnia, gdy poskarżył się swemu znajomemu, byłemu esbekowi, że nie otrzymał zapłaty w wysokości 100 dolarów za swoją „robotę”, podczas odwiedzin u kolegi Jana Knapika – także podejrzewanego o współpracę z SB – podobnie jak Pyjas „spadł” ze schodów i zginął na miejscu”.

Źródło informacji i zdjęcia: Instytut Pamięci Narodowej