Wydarzenia

W miniony weekend ratownicy GOPR Beskidy prowadzili cztery trudne wyprawy. Nieodpowiedzialność, jaką wykazali sie turyści jest bulwersująca.

 Ratownicy GOPR Beskidy zamieścili relacje z wypraw ratunkowo-poszukiwawczych, które przeprowadzili w sobotę i niedziele 4 i 5 lutego na Babiej Górze. Poniżej zamieszczamy relację.

 

Pomimo komunikatów, ostrzeżeń, złej pogody i ekstremalnie trudnych warunków, jakie panowały w miniony weekend, na szlaki Babiogórski Park Narodowy ruszyło wielu turystów. Ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR prowadzili w tym czasie 4 wyprawy.

SOBOTA 4.02.
O godzinie 18:30 do Centralnej Stacji Ratunkowej w Szczyrku dotarła informacja o dwóch mężczyznach idących szlakiem czarnym z Zawoi Podryzowana do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach, którzy w wyniku wielogodzinnego torowania w głębokim śniegu utracili siły w rejonie Polany Kaczmarczykowej i nie byli w stanie iść dalej.
W ich kierunku wyruszyło dwóch ratowników dyżurnych z SR Markowe Szczawiny. W związku ze znaczną grubością pokrywy śnieżnej, podjęto decyzję o wezwaniu wsparcia i sprowadzeniu ratowanych z powrotem do Zawoi Podryzowanej. W działaniach, które zakończono o godz. 23:30 wzięło udział 11 ratowników Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR.
Mężczyźni wyszli w góry o godzinie 10:00. Ratownicy sprowadzili ich na dół o godz. 22:30. Latem przejście tego szlaku przeciętnemu turyście zajmuje ok. 2 godziny.


NIEDZIELA 5.02.
W niedzielę działania ratownicze rozpoczęto już o godzinie 7:00 rano po dwóch turystów, którzy wyszli by zdobyć Diablak ok. godz. 13:00 w sobotę. W wyniku wielogodzinnej wędrówki w skrajnie trudnych warunkach zabrakło im sił na zejście, a w ich telefonach rozładowały się baterie - byli zmuszeni przetrwać noc w wykopanej przez siebie jamie śnieżnej.
Rano turyści obudzili się bardzo wychłodzeni. U jednego z nich pojawiły się odmrożenia na dłoniach. Na szczęście w wyniku ogrzania jeden z telefonów odzyskał energię, co umożliwiło wezwanie pomocy.
W kierunku ratowanych wyruszyło trzech ratowników dyżurnych z SR Markowe Szczawiny oraz kolejnych 11 ratowników z Zawoi. Jeden z ratowanych z odmrożeniami został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego, drugi po ogrzaniu i odzyskaniu sił został przetransportowany do samochodu stojącego na parkingu na Polanie Krowiarki, skąd udał się w drogę powrotną do domu. W działaniach wzięło udział 10 ratowników Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR oraz 4 ratowników przybyłych z CSR Szczyrk.
Latem trasa z Przełęczy Lipnickiej przez Diablak do schroniska na Markowych Szczawinach przeciętnemu turyście zajmuje ok. 5 godzin. Ratowanym przebycie tej drogi zajęło 21 godzin.

Kolejny raz tego dnia ratownicy z Markowych Szczawin wyruszyli na wezwanie o godz. 16:30 - otrzymali zgłoszenie od starszego turysty, który błądził w rejonie kopuły szczytowej Babiej Góry. Chwilę za ratownikami dyżurnymi w kierunku Diablaka wyruszyło trzech ratowników Sekcji Babiogórskiej GB GOPR z Przełęczy Lipnickiej oraz kolejnych siedmiu z Zawoi Markowej.
Wielkie było ich zdziwienie, gdy okazało się, że poszkodowany jest tą samą osobą, którą ratowali w czwartek w rejonie Hali Krupowej (opis wyprawy w poście z 2.02). 72-letniego turystę sprowadzono do schroniska na Markowych Szczawinach o godzinie 21:45.

Następne zgłoszenie z Babiej Góry dotarło do ratowników o 17:50 od dwóch osób, które zabłądziły podczas zejścia pomiędzy Gówniakiem a Kępą. Ich telefony były na wyczerpaniu, a powerbank zaginął w śniegu.
Do działań została skierowana część ratowników będących w trakcie poszukiwań starszego turysty oraz zostało wysłane wsparcie z CSR w Szczyrku. Poszukiwanych udało się odnaleźć o godzinie 19:15. Po sprawdzeniu ich stanu i ogrzaniu, zostali sprowadzeni na Przełęcz Lipnicką o godz. 22:00. W działaniach wzięło udział 39 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.

Źródło zdjęcia i informacji: GOPR Beskidy