W ostatnich dniach w zakładach Hutchinson w Żywcu i Bielsku-Białej zapanowały niepokoje związane z planowanymi zwolnieniami grupowymi. Pracodawca ogłosił zamiar redukcji zatrudnienia, co wywołało szeroką dyskusję na temat przyszłości pracowników oraz sytuacji na rynku motoryzacyjnym.
W Żywcu, gdzie w zakładzie nr 1 zatrudnionych jest 1007 osób, pracodawca planuje rozstać się z 91 pracownikami. Z kolei w Bielsku-Białej, w zakładzie zatrudniającym 816 osób, liczba planowanych zwolnień została oszacowana na "do 80" osób, z czego 50 ma odejść do połowy roku 2025, a kolejne 30 do końca przyszłego roku. Te decyzje są wynikiem zmian organizacyjnych, które są bezpośrednio związane ze spadającym zapotrzebowaniem na pracę, spowodowanym m.in. kryzysem w branży motoryzacyjnej.
Pracodawca wskazuje na zmniejszającą się liczbę zamówień od klientów, co jest efektem opóźnień w wdrażaniu projektów dotyczących samochodów elektrycznych. Sektor automotive, w którym obie fabryki funkcjonują, staje w obliczu trudnych wyzwań, a wiele firm zmuszonych jest do podejmowania drastycznych kroków w celu przetrwania. Hutchinson, jako jeden z kluczowych graczy w branży, nie jest wyjątkiem.